Nasz cały świat
Forum dla młodzieży
Obecny czas to Pią 9:28, 29 Mar 2024

Moje xD

 
Odpowiedz do tematu    Forum Nasz cały świat Strona Główna -> Wasza twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Autor Wiadomość
Max Sparrow




Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 19:57, 08 Cze 2007    Temat postu: Moje xD

A wiec, maluje i pisze...
Na [link widoczny dla zalogowanych] mam konto na Devie, gdzie moje rysunki sie znajduja...

A tutaj jest moj pierwszy FanFick: xD



Rozdział I

Tegoroczne lato pobiło wszelkie rekordy pod względem temperatur. Trawniki tak wyschły, że sprawiały wrażenie jakby zaraz miały wybuchnąć ogniem. Upały skutecznie trzymały ludzi domach. Wszystko wydawało sie takie spokojne. Niewielu czarodziejów pamiętało już o Lordzie Voldemorcie, magiczny świat widział zbyt wielu Czarnych Panów. Niby pojawiały się pogłoski o nowym, ale były one takie rzadkie, że nie przywiązywano do nich większej wagi.

Dziesięcioletnia Max Sparrow leżała na łóżku i tępo patrzyła w sufit. Jej szkarłatne oczy dhampira nie wyrażały żadnych emocji. Były całkowicie puste, a twarz przybrała wyraz kamiennej maski. Te upały strasznie ją męczyły, nie mogła się nawet porządnie wyspać, gdyż od wielu dni miała dziwne sny. Dodatkowo w środku nocy obudziła ją sowa Luca, jej gospodarza, jak zwykle pomyliła okna!

- Śniadanie! - doniosły głos Luca wyrwał Max z zamyślenia. Dziewczyna powoli zwlokła się z łóżka. Wychodząc ze swojego pokoju potknęła się o stertę brudnych ubrań. Podniosła pierwsze z brzegu szorty. Nie mogła się przecież pokazać w samej bluzce ponad czterdziestoletniemu mężczyźnie.

- Max, dziewczyno, rusz się! - Luc stanął u stóp dębowych schodów.

- Już idę - dziewczyna z trudem stłumiła potężne ziewnięcie. - Dzień dobry, panu.

Mężczyzna zgromił ją srogim, jak cała jego osoba spojrzeniem.

- Znowu zaspałaś. Te skrzaty w ogóle nie umieją gotować. Co ja mam jeść?

- Przepraszam, źle dzisiaj spałam - w głosie Max dało się wyczuć skruchę. Luc przyjął ją pod swój dach gdy straciła nadzieję na normalne życie. W zamian miała mu tylko gotować i sprzątać, a i o tym zapominała coraz częściej.

- Słuchaj, Sparrow - mężczyzna objął dziewczynę ramieniem. Przychodziło mu to z trudem, niby prosty gest, a tyle go kosztował. W życiu silnych facetów zdecydowanie nie powinny się pojawiać odrzucone przez społeczeństwo dzieci. - Nic się nie stało, rozumiesz. Wiem, że masz te przeklęte koszmary. A teraz chodź coś zjeść.

Poprowadził podopieczną do przestronnej, schludnie urządzonej kuchni. Prawie posadził ją na taborecie, po czym sam usiadł na wygodnym krześle z oparciami.

- Co to jest? - zapytała Max podnosząc kopertę, leżącą przed jej talerzem.

- A co to ma być? - warknął Luc. Właśnie zabrał się do czytania Proroka Codziennego, a nie lubił gdy mu przeszkadzano w lekturze. - List.

- Ale od kogo? - dziewczyna nie dawała za wygraną.

- Skąd mam to wiedzieć?! Wychodzę - mężczyzna zwinął gazetę i schował ją do podręcznej torby leżącej obok krzesła.- Masz, idź na Pokątną - rzucił jeszcze na stół pełną sakiewkę i wyszedł z kuchni. Max podniosła list.

Szanowna Pani Max Sparrow
Deus Alley 69
Sypialnia na piętrze
Londyn


A więc to przyniosła sowa w nocy! - Dziewczyna otwarła pospiesznie list.

[center]Szkoła Magii i Czarodziejstwa
Hogwart
Dyrektor Angua Sailuune
Szanowna Pani Sparrow,
Mam przyjemność poinformowania Pani, o przyjęciu do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Pani sowy z potwierdzeniem przybycia do szkoły oczekujemy do 31 lipca. Do listu dołączamy listę książek i wyposażenia niezbędnego w Hogwarcie.
Z poważaniem
Arashi
Zastępca dyrektora
[/center]



Rozdział II

Przez gęsty, ciemny las chwiejnym krokiem, biegnie dziewczyna. Trzyma się za bok. Spod dłoni wypływa strumyczek krwi. Ma na sobie zwykle ubranie, czarne szorty i jasnoniebieską bluzę, tylko do pasa przywiązała sznur z pochwą, z której wystaje elficko-wampirzy miecz. Dziewczyna zatrzymuje się na chwilę by złapać oddech. Spogląda na nienaturalne, bordowe niebo. Nie ma na nim księżyca, ani żadnej gwiazdy. Znowu rusza. Upada. Podnosi się tylko po to, aby znowu upaść. W jej oczach pojawiają się łzy. Podnosi głowę, czując, że ktoś nad nią stoi. Nie to tylko złudzenie. Dziewczyna po raz kolejny podejmuje bieg. Jest coraz bardziej wyczerpana. Nagle przystaje na skraju polany, na środku której stoi wysoka postać odziana w długą, czarną pelerynę. U jej stóp ktoś leży. Jest zbyt ciemno aby móc określić kim jest leżący człowiek. Dziewczyna jest pewna, że to człowiek, tylko ludzie potrafią tak wrzeszczeć. Tajemnicza postać pochyla się nad leżącym. W jej ręku jakby znikąd pojawia się długi nóż.

- Sprawiasz mi zbyt dużo problemów - syczy.
Dziewczyna widzi tylko błysk ostrza. Teraz głowa, która przed chwilą jeszcze wydawała dźwięki, toczy się w jej stronę.

- Podejdź do mnie - odziana na czarno postać gestem nakazuje dziewczynie podejść do siebie. Dziewczyna robi to bez zastanowienia. Mijając zakrwawioną głowę, spogląda na nią. W oczach tli się jeszcze życie.

- Pospiesz się - nieznajomy niecierpliwi się. - Nie potrzebuję świadków! - przyciąga do siebie dziewczynę. Do jej szyi przykłada zakrwawiony nóż. - Nie wierć się, to nie boli - przejeżdża nożem po gardle, nacinając je lekko.

- Świeża, niewinna krew nastolatki, pyszności - nachyla się do rany z otwartymi ustami. Dziewczyna robi pierwszą rzecz, która przychodzi jej do głowy. Kopie napastnika w krocze.

- Odwal się! - wrzeszczy.

- Ty...


- Niech się panienka obudzi!

Max usiadła nagle na leżaku w ogrodzie. Odruchowo przejechała ręką po gardle. Krew.

- Panienka krwawi - Oris, skrzat domowy Luca, podał jej chusteczkę.

- Aleś ty spostrzegawczy - warknęła dziewczyna, wycierając krew. - Przynieść mi coś do picia. Idę się umyć, bo taka brudna na Pokątnej nie mogę się pokazać. Gdyby Luc się dowiedział... Lepiej nie wiedzieć.
Gdy tylko skrzat zniknął, Max wstała z leżaka i pobiegła do domu. W łazience na parterze szybko zmyła krew, pokrywającą nie tylko jej gardło, ale większą cześć twarzy i dłonie. Przeskakując po trzy stopnie wbiegła na piętro willi. W końcu korytarza miała swój pokój, z okien którego roztaczał się piękny widok na okolicę. Max wygrzebała z dużej dębowej szafy swoje najlepsze czarne szorty i jasnoniebieską bluzkę, na wierzch narzuciła jedyną czarodziejską szatę jaką posiadała. Dostała ją od Luca na ostatnie urodziny. Dawno a niej już wyrosła, ale kto by się przejmował szczegółami?
W kuchni, gdzie zostawiła list z Hogwartu, nim postanowiła się zdrzemnąć aby nadrobić zaległości w spaniu, co na dobre jej nie wyszło, czekał na Max Oris.

- Panienki woda, Sir - powiedział podając jej wysoką, oszronioną szklankę z zbawczym napojem.

- Dzięki, Oris - pochwyciła naczynie. Po kilku sekundach było ono puste. - Te upały mnie wykończą - mruknęła bardziej do siebie niż Orisa. - Bierz się do pracy. Nie mam już w czym chodzić, od czegoś tu jesteś, nie?

- Tak panienko, Sir - pisnął skrzat, kłaniając się głęboko. - Oris idzie zrobić pranie, panienko.
Max pokręciła głową. Te skrzaty są takie dziwne. Jednak to nie był jej największy problem, teraz musiała się skupić na tym, jak dostać się na tą przeklętą ulicę Pokątną. Zaraz, nie raz i nie dwa widziała jak Luc używał sieci Fiuu. Postanowiła spróbować, powinno się udać.


Nie udało się tak do końca. Max wypadła z kominka w jakimś obskurnym barze.

- Witam panienkę w Dziurawym Kotle. Coś podać? - przygarbiony mężczyzna pomógł wstać dziewczynie. - Jestem Tom – uraczył ją bezzębnym uśmiechem, spoglądając na nią. - A niech mnie Merlin kopnie!
Jesteś dhrampirem!

W prawie pustym lokalu zapanowała cisza. Wszyscy spojrzeli w stronę
Max. Dziewczyna odwróciła się tyłem do sali.

- Nie tak głośno! - warknęła. - Nie wszyscy muszą od razu wiedzieć, nie?

- Proszę wybaczyć, panienko Sparrow – Tom wykonał ruch ręką w stronę sali,na której natychmiast zapanował typowy gwar.

- A moje nazwisko to skąd ty znasz!? To znaczy... skąd pan zna moje nazwisko? - Max była coraz bardziej zdenerwowana. Skąd ten człowiek ją zna, no i skąd wiedział, że jest dhrampirem. To drugie było raczej jasne. W końcu trudno nie zauważyć czerwonych oczu.

- Pewien dżentelmen pytał o dhrampirkę, o nazwisku Sparrow, to wiem – burknął Tom.

- Gdzie on jest? Znaczy... Eeee... No więc. Czy... czy mógłby mi pan powiedzieć gdzie go znajdę? - jąkała się Max. Wśród wampirów nauczyła się, że aby coś zdobyć trzeba się wykazać siłą, a nie uprzejmością. Później Luc rzadko kiedy pozwalał jej się z kimś spotykać, ze zwykłego lęku, nie o Max, ale o jej towarzysza.

- Tutaj, panno Sparrow – dziewczyna rozejrzała się w poszukiwaniu źródła dźwięku. - Na górze, moja droga – rozbrzmiał perlisty śmiech. Max spojrzała we wskazanym kierunku. Zaraz nad nią, opierając się o balustradę stał na oko trzydziestoletni mężczyzna o rozwichrzonej blond czuprynie. Był on średniego wzrostu i dobrze umięśniony.- Jestem Olivier Modlier, pracuję z Lukiem.

- Dzień dobry – powiedziała cicho Max, śledząc uważnie jak mężczna schodził po straszliwie skrzypiących schodach.

- Nie bój się mnie – Modlier uraczył dziewczynę promiennym, acz krzywym uśmiechem. - Luc prosił bym pomógł ci w zakupach.

- Sama sobie poradzę! - zaperzyła się Max. - Już nie takie problemy rozwiązywałam sama!

- Nie wątpię w to – pospieszył mężczyzna z wyjaśnieniami. - Ale czy wiesz jak dostać się na Pokątną.

- Ma pan rację, nie wiem – dziewczyna spuściła głowę. Nie lubiła przegrywać nawet takich małych, słownych pojedynków.
Modlier stanął obok dziewczyny. Za jej plecami posłał ironiczny uśmiech w stronę Toma. Barman odpowiedział skinieniem głowy. Wyciągnął spod baru dwie butelki piwa kremowego.

- Małe piwo przed zakupami nikomu jeszcze nie zaszkodziło – powiedział. - A niektórym pomogło nawet przeżyć.

Modlier spojrzał na porządnie już zdenerwowaną Max. W przeciwieństwie do niej bawił się świetnie. Dobrze, że kolega ostrzegł go, miał czas aby przygotować się do przeprawy ze smarkulą. Myśli, że kim jest? Ma szczęście, że Luc w ogóle się nią zainteresował i przyjął pod swój dach. Przecież nie musiał tego robić.

- Dobra, zbieraj się, mała – westchnął ciężko wstając z barowego krzesła.

- Jaka mała!? Wypraszam sobie – Max po raz kolejny dała się wyprowadzić z równowagi. Nie wiedziała przecież, że Modlier specjalnie jej dokucza, wtedy obrałaby inną taktykę postępowania.

- Robisz z siebie widowisko, wszyscy patrzą się na ciebie. Dzięki za piwo, Tom. No chodź – złapał dziewczynę za rękę i pociągnął za sobą w stronę zaplecza. Zamykając za sobą drzwi usłyszał jeszcze życzenia powodzenia od kilku osób z baru. Uśmiechnął się pod nosem. To powodzenie będzie mu bardzo potrzebne jeżeli chce przeżyć dzień i nie trafić do Świętego Mungo. Bardzo możliwe było jednak, że Max zdąży go wykończyć przed podwieczorkiem lub nawet wcześniej.

- A teraz patrz uważnie – Modlier podszedł do ściany, wyciągając przy tym różdżkę. - Aby dostać się na Pokątną, musisz wykonać taki ruch – pokazał dziewczynie kombinację uderzeń różdżki o cegły. Gdy wykonał ostatni gest, mur zaczął się dosłownie zwijać, ukazując zatłoczoną ulicę Pokątną. - No, co tak stoisz? - Modlier spojrzał na osłupiałą Max. - Podobno nie boisz się zakupów?

- Jasne, że się nie boję – dziewczyna szybko przybrała pewny wyraz twarzy. - Tylko, że ja nie myślałam, że tu będzie tylu ludzi – pozwoliła sobie na chwilę szczerości. Jeżeli ma spędzić cały dzień z tym zadufanym w sobie facetem, musi wykazać się choć odrobiną zaufania. - Nigdy jeszcze nie widziałam takiego tłumu.
- Dlatego jestem tutaj z tobą. Luc powiedział mi o tobie kilka ciekawych rzeczy.

- Ciekawe, co on znowu o mnie nagadał? - Max wiedziała, że opiekun dzieli się ze swymi znajomymi opowieściami o niej. Nie miał najmniejszego zamiaru ukrywać tego przed nią.

- Nic złego, kilka ostrzeżeń i takie tam – Modlier machnął ręką, miał wrażenie, że powoli zaczyna docierać do tej małej, a tak już doświadczonej przez los dziewczynki.

- Tylko niech pan nie myśli, że zaczynam pana lubić – zastrzegła z błyskiem w oku świadczącym o czymś całkiem odwrotnym. - Nic z tych rzeczy.

- Wiem, mała. Wiesz co – zagadnął. - Skończ z tym panem. Czuję się staro, gdy tak do mnie mówisz. No chodź – wziął Max za rękę. Dziewczyna początkowo chciała ją wyszarpać, ale dłoń mężczyzny dała jej uczycie spokoju i bezpieczeństwa. Zdziwione spojrzenie Modliera skwitowała zapewnieniami, że po prostu nie chce się zgubić. Oboje pełni nowych sił ruszyli w dół ulicy Pokątnej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Max Sparrow dnia Pią 22:06, 08 Cze 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Rozi
Administrator



Dołączył: 03 Cze 2007
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 21:20, 08 Cze 2007    Temat postu:

Ja nie mogę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Świetne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czekem na wydanie książki! Pierwsza ją kupię!!!!!!!!!!!!!!! Laughing Laughing Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Max Sparrow




Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 21:34, 08 Cze 2007    Temat postu:

^.^'' O bosh... Nie bedzie zadnej ksiazki Razz

To na blogu....

A na forum [link widoczny dla zalogowanych] nikt nie chce mi tego komentowac... Rozdzial mam od jakichs 3 dni, a nikt tam nie skomentowal >.< Swinie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Rozi
Administrator



Dołączył: 03 Cze 2007
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 21:40, 08 Cze 2007    Temat postu:

Max Sparrow napisał:
^.^'' O bosh... Nie bedzie zadnej ksiazki Razz

To na blogu....

A na forum [link widoczny dla zalogowanych] nikt nie chce mi tego komentowac... Rozdzial mam od jakichs 3 dni, a nikt tam nie skomentowal >.< Swinie...


A to faktycznie świnie! Nie znają się! Mi sie te 2 rozdziały bardzo, bardzo podobają i szkoda że nie będzie książki.....ale masz talent do pisania! Laughing Laughing Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Max Sparrow




Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 21:45, 08 Cze 2007    Temat postu:

<klania sie> Dziekowac, dziekowac....

Lecz taka zwykla tam historyjka ^.^'' (jestem skromniutka ^^)

A Ty tez pieknie piszesz Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Rozi
Administrator



Dołączył: 03 Cze 2007
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 21:53, 08 Cze 2007    Temat postu:

Max Sparrow napisał:
<klania sie> Dziekowac, dziekowac....

Lecz taka zwykla tam historyjka ^.^'' (jestem skromniutka ^^)

A Ty tez pieknie piszesz Smile


Nie masz za co dziękować! Laughing hmmm ja sie do Ciebie nie umywam! Ty naprawdę masz talent! Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Millu




Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nieba


PostWysłany: Pią 22:57, 08 Cze 2007    Temat postu:

Ha ha Hahaha <Mandark - laboratorium Dextera XD>
i co teraz powiesz mowilam ze jestes swietna Ptaszyno Smile jestes wyjatkowa Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Max Sparrow




Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


PostWysłany: Pią 23:23, 08 Cze 2007    Temat postu:

-.=''

ARGH! *umiera w konwulsjach*

Nie mow o mnie tak... Tym slowem w...w....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
Millu




Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z nieba


PostWysłany: Śro 10:07, 13 Cze 2007    Temat postu:

Oj Max bo to prawda Very Happy
A ile razy mozna umierac XD
Jestes WYJATKOWA i koniec przecinek Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
morphix




Dołączył: 09 Cze 2007
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: mosz piniondze? xD


PostWysłany: Śro 16:26, 13 Cze 2007    Temat postu:

gratuluję... Shocked jestem pod wrażeniem, chociaż powinnaś pisać o tym w innym klimacie - jakoś hogwart do mnie nie przemawia Surprised

gdybyś pisała coś ala 'mroczny świat, mroczni ludzie i śmierć czyhająca na każdym kroku', to miałbym zajęcie na długie, letnie wieczory Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Autor Wiadomość
~KlauduŚka!~




Dołączył: 05 Cze 2007
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z domciu :P


PostWysłany: Nie 11:15, 24 Cze 2007    Temat postu:

oooo ....świetne! bardzo mi sie podoba , serio! niby to dwa rozdziały a już sie wciągłam!!!! czekam na 3 i 4 !!!!!!!! a może już są ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu    Forum Nasz cały świat Strona Główna -> Wasza twórczość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group.
Theme Designed By ArthurStyle
Regulamin